Napływały jednakże poufne wiadomości, że można ulepszyć przepisy o sejmikach. Nieznany bliżej autor z Łukowa pisał Ignacemu Potockiemu: „Postrzegłem w praktyce, iż przezorna nasza jawność sejmików oszukaną być może. Iż pomimo największych usiłowań naszych niezupełnie zamknęliśmy wrota przemocy i kabałom”.
Po 10 kwietnia nadeszły alarmujące wieści od Debolego, posła polskiego w Petersburgu, o przygotowywanej interwencji rosyjskiej w Polsce. W tej sytuacji sejm uchwalił 16 kwietnia „Akt gotowości do obrony pospolitej”, dający królowi prawo werbowania cudzoziemskich oficerów i ogłaszania poboru. Już 24 kwietnia przewodniczący Komisji Cywilno-Wojskowej w Mielniku J. Karczewski otrzymał polecenie dostarczenia nowych rekrutów i poborowych. Z Warszawy skierowano do Bielska Podlaskiego 11 regimentów piechoty. Tymczasem ambasador rosyjski, Bułhakow, kaptował zwolenników do stronnictwa prorosyjskiego. Licząc na pomoc właścicielki Kodnia, zwrócił się do jej syna Kazimierza Nestora Sapiehy. 25 kwietnia 1792 r. Sapieha odpowiedział ambasadorowi w ostrych słowach o swojej niezmiennej wierności ideałom uchwalonej Konstytucji. Mniej odporna na argumenty Bułhakowa okazała się właścicielka Siedlec Aleksandra Ogińska, która wkrótce zaoferowała mu gościnę. Być może w ten sposób zabezpieczała się na przyszłość.
Ani król, ani obradujący posłowie nie wiedzieli, że 27 kwietnia kilku zbuntowanych polskich magnatów, przy współpracy rosyjskich dygnitarzy, spisało w Petersburgu akt konfederacji anulujący Konstytucję 3 Maja i zwróciło się do carowej Katarzyny z prośbą o pomoc.
Na początku maja 1792 r. w Warszawie szykowano się do hucznych obchodów pierwszej rocznicy uchwalenia wiekopomnej Ustawy Rządowej. 3 maja, ok. 10.00 rano, król przybył do kościoła Świętego Krzyża z orszakiem, posłami i senatorami. Po oracjach marszałków i króla przemawiali senatorowie oraz posłowie. Następnie przedstawiciele miast przystępowali do tronu, by ucałować dłoń królewską. Wśród nich nie zabrakło wysłanników z Podlasia. Gdy skończył się ceremoniał składania hołdu, przemawiali przedstawiciele trzech prowincji. I tu, w imieniu prowincji litewskiej, głos zabrał chorąży brzeski Buchowiecki, mający swoje dobra na Podlasiu. Po Mszy św. orszak królewski udał się pieszo do Ogrodu Ujazdowskiego, gdzie król dokonał wmurowania kamienia węgielnego pod kościół Opatrzności Bożej. Następnie przemówił przybyły z Janowa Podlaskiego bp Adam Naruszewicz. Stwierdził on: „Nie masz zaiste w dziejach świata śladu, aby społeczeństwo jakieś cywilne w małych lat przeciągu, potargawszy spokojnie i jednomyślnie obce i własne więzy, tak prędko z obalin swoich powstać mogło”. Pamiętnikarz Kitowicz zanotował: „Poseł moskiewski nie był na tym akcie, dwiema dniami przed nim wyjechał do Siedlec, dóbr Ogińskiej, hetmanowej w. litewskiej, która dawniej tamże z Warszawy z wielą panami polskimi i cudzoziemskimi wyjechała”.
Nie wszyscy zdawali sobie sprawę, że od wschodu nadciąga wielka burza. 18 maja 1792 r. poseł carowej, Bułhakow, wręczył notę wypowiadającą wojnę Polsce. Trzy dni później na sesji sejmowej król wezwał naród do ratowania kraju. Nawoływał również biskupów, by zarządzili odprawianie suplikacji i nabożeństw za Ojczyznę. Twórcy Konstytucji szybko przygotowali uniwersał do narodu. Odezwy te przez cztery kolejne niedziele były czytane z ambon i rozplakatowane w publicznych miejscach. Rozpoczynająca się wojna pobudziła ofiarność na rzecz zagrożonej Ojczyzny. W czerwcu księżna Ogińska, chcąc naprawić nadszarpniętą opinię, ofiarowała 11 pendentów, 23 patrontasze, 14 karabinów i tyleż pałaszy. Dary księżnej hetmanowej oszacowano na 1194 złp. Również dworzanie Ogińskiej i mieszczanie z Siedlec ofiarowali gotówką 2 tys. złp.
Tymczasem działania wojenne zbliżały się do granic Podlasia. Armia polska, słabo wyszkolona i zaopatrzona, a na Litwie źle dowodzona, nieustannie się cofała. Zmieniło się trzech dowódców. 23 czerwca komendę na froncie litewskim przejął gen. Michał Zabiełło. Miał tylko ok. 14 tys. żołnierzy i 43 działa, ale liczba ta z powodu chorób i trudności stopniała. 9 lipca awangarda korpusu rosyjskiego Dołgorukowa, dowodzona przez gen. Denisowa, znalazła się już w Krynkach na Podlasiu, na tyłach Zabiełły. Rosjanie zamierzali zamknąć polskie siły na tzw. stepie, w okolicach Jałówki. Były to tereny niezamieszkalne, piaszczyste i bezwodne, z rzadka porośnięte wątłymi lasami iglastymi. Zabiełło, przewidując niebezpieczeństwo (siły rosyjskie liczyły ok. 30 tys. żołnierzy), podjął marsz, aby wymknąć się z kotła. Po morderczym, 22-godzinnym marszu znaczonym padającymi z wycieńczenia końmi i ludźmi, 11 lipca wojsko polskie osiągnęło Narew, 10 km na południe od Jałówki, i stanęło obozem na lewym brzegu rzeki. Armia znajdowała się w opłakanym stanie: zabiedzona, brakowało żywności. Zabiełło pisał z obozu nad Narwią do Stanisława Augusta: „Głód Najjaśniejszy Panie czyni nas bardzo nieszczęśliwymi. Żołnierz jeszcze nawet dobry, mógłby znosić je najlepiej, gdyby oficer nie był taki miękki, a zarazem bez wykształcenia”. Z kolei jeden z oficerów tak pisał o Zabielle: „Generał nasz przy największej pracy niedostatkowi zapobiec nie może”.