Z dziejów Podlasia (135)


Roli pośredniczki podjęła się jego żona właścicielka Międzyrzeca Podlaskiego Elżbieta Sieniawska, „pani w intrygach politycznych wielce biegła”, ale Karol XII odrzucił wszystkie wstępne warunki porozumienia. W tej sytuacji przeciwnicy Leszczyńskiego zwrócili się znów ku Piotrowi I. W kwietniu car przybył do Polski na rozmowy do Żółkwi, ale nie odważył się wydawać bitwy Szwedom. Odjeżdżając, pozostawił swe wojska na Podlasiu i prosił hetmana Sieniawskiego o koncentrację wojsk koronnych w okolicach Lublina i Kocka jako pierwszą zaporę przeciw Szwedom. Podlaski pamiętnikarz W. Kuczyński zanotował: „Wojsko moskiewskie stojąc na kwaterach i prowianty ustawicznie wybierając zapomagało się (zopatrywało – przyp. J. G.) tak w konie dobre jako też i wozy i wszelkie legumina”. W czerwcu car przybył ponownie do Polski i nakazał ruch swych wojsk w kierunku Wielkopolski, sam natomiast przybył do Lublina na naradę (przedtem nocował w Roskoszy na Podlasiu) z przeciwnikami Leszczyńskiego. Zamierzał ogłosić bezkrólewie, ale przywódcy konfederacji sandomierskiej domagali się od niego energicznych kroków wojennych.

W lipcu wojsko koronne zbierało się w rejonie Kocka i Lublina, natomiast Rosjanie „operowali” w Wielkopolsce. Kuczyński pisał: „Z Warszawy car J. M. szedł do swojej ziemi i szedł w sierpniu na Kuczyn w 1000 kawalerii swojej fortyfikować zamki i fortece od Kijowa aż do Petersburga”. 15 sierpnia przywódcy konfederacji odebrali pod Lublinem od swych wojsk przysięgę na wierność.

We wrześniu Karol XII powrócił z Saksonii do Polski. Rosjanie zamiast trzymać front zaczęli się szybko wycofywać w stronę Brześcia. Pułki, które znajdowały się między Bugiem a Prusami, wracały przez Podlasie. Dziejopis Drohiczyna zapisał, że Moskale okazali się jeszcze mniej ludzkimi od wojsk saskich. Szczególnie pastwili się nad unitami, a kościoły unickie profanowali. Hetman Sieniawski, chcąc być bliżej sojusznika rosyjskiego, rozłożył swe wojska pod Włodawą.

Rosjanie nie byli pewni przymierza Polaków i dlatego car chciał uzyskać przysięgę wierności od wojsk polskich. Do obozu pod Włodawą został wysłany dyplomata rosyjski Jemielian Ukraincew, który miał czuwać nad złożeniem przysięgi. Przywódcy konfederacji postawili warunki. W zamian za przysięgę chcieli uzyskać oddanie Polsce prawobrzeżnej Ukrainy i dodatkowe pieniądze na utrzymanie wojsk koronnych. Oświadczyli dyplomacie rosyjskiemu, że suma 20 tys. rubli, jaką przywiózł, jest za mała i żądali 100 tys. Ukraincew skontaktował się z szefem dyplomacji rosyjskiej w Brześciu, który obiecywał dobrą wolę. Chwilowo spór załagodzono.

Pod koniec października oddziały polskie zgromadzone pod Włodawą zaczęły składać przysięgę, ale z innym rozłożeniem akcentów niż życzyła tego sobie strona rosyjska. Wojska polskie przysięgały na świętą wojnę ze Szwecją, że wytrwają w wierze katolickiej i wolnej elekcji, na której będzie obrany wolnymi głosami nowy król Polski. I dopiero na końcu powoływano się na sojusz z carem. Przysięgę złożyło 8 chorągwi starosty łosickiego Atanazego Miączyńskiego i 17 chorągwi hetmana Sieniawskiego. Szlachta łukowska składała przysięgę razem z 9 chorągwiami wojewody lubelskiego Adama Tarło. Przysięgi nie składał wojewoda podlaski Branicki, który przebywał w tym czasie w Prusach. Składanie podpisów pod przysięgą zakończono dopiero w listopadzie. W imieniu pułków podpisywali ich oficerowie. Spisy pułków odwiózł do Brześcia wysłannik Sieniawskiego Mateusz Ilniak. Przebywający tam rosyjski minister spraw zagranicznych zażądał oryginalnych list podpisów całego wojska polskiego w liczbie około 8 tys. ludzi, ale hetman Sieniawski twardo oświadczył, że wojsko dokonało przysięgi dla siebie a nie dla cara i zażądał wyprowadzenia z Polski oddziałów kałmuckich i kozackich. Szczególnie dały się we znaki ludności Podlasia pozostające w służbie rosyjskiej oddziały pogańskich Kałmuków z warkoczami. Jak zapisał pamiętnikarz „ludzie praw boskich i ludzkich nie znający (…) w aparaty kościelne się obłóczyli, z kielichów pili, okrutne morderstwa czynili (…) szła ta nawałność kałmucka nazad mimo Warszawę (na Brześć – przyp. J. G.) prowadząc z sobą wielbłądów wiele, znaczny był ich szlak, bo tam ani szyba cała w oknie nie została, ani najmniejszy gwóźdź w ścianie”. Rezydent radziwiłłowski z Białej Podl. donosił swemu panu o wielkich zniszczeniach miasta i okolicy. 2 pułki kałmuckie w listopadzie stanęły na leże zimowe w województwie podlaskim, a ich dowódca generalissimus książę Mieńszykow – w Białymstoku. W. Kuczyński zapisał „Natenczas u nas w parafiej kuczyńskiej 5 kornetów pułku Rzozańskiego (Riazańskiego – J. G.) przez miesiąc stało. A potym na pułk Astrachański (kałmucji – przyp. J.G.) prowianty dawaliśmy. Natenczas po tak wielkim nieurodzaju dla suchości ciężkie były prowianty tak pieniężne, jako też obrokami. Różni się ochraniali będąc przy repertycjej wojska tak pod pozorem komisarzów, jako też kapitulując ze starszyzną, żeby mogli uniknąć konsysterii regimentów”.

Aby uspokoić szlachtę, w listopadzie 1707 r. Rosjanie wręczyli Sieniawskiemu obiecane 20 tys. rubli. Polacy mieli nadzieję, że jest to tylko zaliczka i wojsko otrzyma dalsze pieniądze. Po zakończeniu składania podpisów obóz generalny wojska polskiego pod Włodawą został zwinięty i wojsko rozstawione na dawną linię obronną. „Gdy nie tylko prowiantami, ale też rabunkami, zabieraniem koni, bydła, biciem, naprzykrzała się Moskwa szlachcie, posłaliśmy z ziemi drohickiej do feldmarszałka w Brześciu zostającego JMP Goltza, który postanowił komisariat naznaczywszy dwóch oficerów, jednego Niemca, drugiego Moskala, z naszej zaś strony także dwóch, do której komisjej będąc od ziemi uproszony za komisarza, poczęliśmy te dyferencje sądzić, ale kiedy przyszedł odgłos następującego wojska szwedzkiego, rozjechaliśmy się z Siemiatycz” – zapisał W. Kuczyński.


Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *