Światowy Dzień Chorego


Znika samowystarczalność. Teraz trzeba liczyć na innych. Na początku nic nie przynosi ukojenia. Pół biedy, gdy jest nadzieja na lepsze. Gorzej, gdy gaśnie ostatnia szansa. Kościół woła o troskę wobec chorych. Przypomina, że opieka nad cierpiącymi jest jednym z uczynków miłosierdzia. Apel o to, by nie zostawiać ich samym sobie, jest ciągle aktualny. Płynie do każdego z nas; do członków rodziny, przyjaciół, lekarzy, kapłanów i wszystkich, którzy decydują o losie chorych.

Obojętność wobec kapelana

W kontakcie z chorymi potrzebne jest wszystko to, co wypływa z miłości.

– Jestem kapelanem szpitalnym od ponad półtora roku. W relacjach z pacjentami i ich bliskimi, z którymi spotykam się na co dzień, potrzebna jest cierpliwość, zrozumienie i współodczuwanie – mówi ks. Mariusz Zaniewicz, kapelan Szpitala Powiatowego w Garwolinie. – Trzeba pamiętać, że chory może przeżywać bunt, odczuwać lęk i różne obawy. Potrzebna jest otwartość i gotowość do rozmowy. Chorzy często dzielą się trudnymi sprawami. Z chorobą podświadomie łączymy również tajemnicę śmierci – Przyznaje kapłan.

Dzieląc się swoimi doświadczeniami, wspomina o jeszcze jednej trudnej sprawie. – Czuję wewnętrzny ból, kiedy wędrując po szpitalnych korytarzach, spotykam się z obojętnością i odrzuceniem. Z trudem przeżywam sytuacje, gdy nikt nie pyta o sakramenty. Czasem spotykam się nawet z agresją, kpiną i szyderstwem. Wiem, że takie zachowanie może wynikać z bólu i buntu. Jako kapelan chciałbym jednak pomóc w odbudowaniu relacji z Bogiem, jestem gotowy na rozmowę. Zamknięcie na moją posługę jest dla mnie bardzo trudne do przyjęcia – wyznaje.

Zajrzyj do mnie

Chorzy początkowo unikają innych ludzi i starają się ukryć ze swoim cierpieniem. Potem, gdy już zaakceptują swój stan, czekają na odwiedziny. Spotkanie z krewnym czy przyjacielem pozwala choć na chwilę zapomnieć o cierpieniu, wyzwala radość i wdzięczność. Czasem nie trzeba wiele. Kiedy chory prosi o odwiedziny, nie traktujemy tej prośby lekceważąco.

„Przyjdź do mnie. Ja ciągle czekam. Nie zarażam. Mój każdy dzień jest taki długi. Opowiedz o tym, co słychać w świecie. Powiedz, co słychać w naszym mieście, wsi, parafii…” – możemy usłyszeć od niejednego chorego. Wysłuchajmy jego prośby, zanim będzie za późno. Kiedy ten ktoś odejdzie, pozostaniemy z wyrzutami.

– Trzeba zrozumienia, a nie negowania ich świata. Nie poklepujmy chorego po ramieniu i nie mówmy, że będzie dobrze. Najpierw trzeba wczuć się w jego sytuację, a dopiero potem być przy nim. To wsparcie może mieć bardzo różną formę. Może trzeba będzie pomóc w spożyciu posiłku, w ubraniu się czy toalecie. Czasem wystarczy zwykła obecność, potrzymanie za rękę albo nawet rozmowa telefoniczna. Pamiętajmy rownież o wsparciu duchowym. Modlitwa za chorego i z chorym też jest bardzo potrzebna – wylicza ks. Mariusz.

Miejsce niezwykłe

Wielu ludzi mówi, że choroba jest karą, a szpital piekłem na ziemi. Mój rozmówca nie zgadza się z tym stwierdzeniem. – Posługując jako kapelan, wiem, że w szpitalu jest miejsce na czułość i wzajemną troskę. Bywam świadkiem wielu sytuacji, w których ludzkie serca zaczynają bić trochę inaczej. Przy szpitalnych łóżkach dochodzi do pojednania rodzin i do przebaczenia krzywd. W obliczu choroby na nowo rodzi się miłość. Widziałem męża, który odwiedzał swoją żonę przebywającą w śpiączce farmakologicznej. Ten pan był w stanie ją ubrać, uczesać i umalować. Czytał jej książki, mówił o tym, co działo się w domu, opowiadał, jak pomagał dzieciom w odrabianiu lekcji. Pobyt w szpitalu tylko w pierwszym momencie łączy się z trudnym emocjonalnym doświadczeniem. Potem wszystkie emocje zaczynają opadać. Po korytarzach naprawdę chodzą aniołowie, którzy posługują w konkretnych osobach – przekonuje ks. M. Zaniewicz.

Zaczerpnąć ze skarbca

Fizyczne cierpienie działa jak hamulec. Zatrzymuje nas, każe inaczej spojrzeć na własne i cudze życie. – Choroba wyzwala w nas nowe pokłady dobra i każe przewartościować życie. Pozwala też poznać prawdę o sobie samym. Dotknięci tym trudnym doświadczeniem zaczynamy rozumieć bliźniego i budować silniejsze więzi. Największą tragedią jest poczucie samotności i tęsknoty. Te trudności ustąpią, gdy chory przekona się, że ma wokół siebie życzliwych ludzi – podkreśla kapelan.

Na koniec apeluje, byśmy w chorobie nie zapominali o Bogu, który daje nam środki, pomocne w pokonywaniu cierpienia. Zachęca do korzystania z sakramentów świętych. Apeluje, by nie czekać z wezwaniem kapłana, by nie odkładać spowiedzi, Komunii św. i namaszczenia chorych. – Korzystajmy z tego skarbca wysłużonego nam przez Jezusa Chrystusa – wzywa ks. M. Zaniewicz. Bóg i kapłani czekają!


XXII Światowy Dzień Chorego

Hasłem ŚDCh są słowa: „Wiara i miłosierdzie: «My także winniśmy oddać życie za braci»” (1 J 3,16) W orędziu papieża Franciszka przygotowanym specjalnie na tę okazję czytamy: „…obok, a w rzeczywistości w obrębie naszego cierpienia jest cierpienie Chrystusa, który wraz z nami niesie jego ciężar i objawia jego sens. Kiedy Syn Boży wstąpił na krzyż, zniszczył samotność cierpienia i oświecił jego ciemności”. Ojciec Święty przypomina, że dowodem wiary w Jezusa jest miłość bliźniego. W swoim orędziu zachęca wiernych do dawania siebie innym, apeluje, by w szczególności pamiętać o chorych, usuniętych na margines, a także tych, którzy – patrząc po ludzku – nie zasługują na miłość. W dalszej części Franciszek przypomina postawę Matki Najświętszej. „Naszemu rozwojowi w czułości, w miłosierdziu naznaczonym szacunkiem i delikatnością, pomaga wzór chrześcijański, ku któremu pewnie trzeba kierować nasze spojrzenie. Jest to Matka Jezusa i nasza Matka, bacznie wsłuchująca się w głos Boga oraz potrzeby i trudności swych dzieci” – pisze papież. Na końcu zawierza Maryi tegoroczny Światowy Dzień Chorego i prosi Ją, by jednoczyła chorych ze swoim Synem i wspierała tych, którzy się nimi opiekują.


Choroby nikt nie zaplanuje

PYTAMY Krystynę Pucer-Świentuchowską, internistkę, lekarza rodzinnego, laureatkę Anioła Medycyny 2013

Pani Doktor, proszę powiedzieć, opierając się na własnych doświadczeniach i spostrzeżeniach, czy współczesna medycyna widzi jeszcze w chorym człowieka, czy tylko przypadek i jednostkę chorobową?

W ciągu ostatnich 20 lat w medycynie zaszły ogromne zmiany. Kiedyś mówiliśmy o lekarzu i pacjencie, dziś mamy świadczeniodawcę i świadczeniobiorcę. Czynności medyczne stały się procedurami. Wszystko numerujemy i określamy symbolami. Zza komputera i stosu druków oraz różnych dokumentów trudno nam dostrzec pacjenta wraz z jego duszą. Nie powinno tak być. Uważam, że obecnej sytuacji winny jest system, a nie lekarze. Nie możemy zapominać o tym, że niektórzy pacjenci do wizyty u lekarza przygotowują się przez długi czas i jeżeli z jakiegoś powodu nie przebiegnie ona w sposób należyty, na kolejne spotkanie ze specjalistą może być już za późno.

Czego od pracowników służby zdrowia oczekują pacjenci?

Osoba chora, która zgłasza się do lekarza, liczy przede wszystkim na profesjonalizm, ale także ludzkie podejście. Nie zawsze przekazujemy pacjentom dobre wieści, ponieważ nie każdą chorobę da się wyleczyć. Coraz częściej trzeba zmierzać się z bolesną prawdą i przekazywać informacje o nieuleczalnej chorobie. Lekarz musi być bardzo czujny. Nie powinien oszukiwać pacjenta, ale jednocześnie nie może odbierać mu nadziei, bo kiedy tej zabraknie, nawet najlepsza terapia traci na skuteczności. Z chorobą trzeba nauczyć się żyć. My, lekarze, mamy w tym pomagać.

Za swoją pracę otrzymała Pani wyróżnienie od pacjentów. Czym jest dla Pani zawód lekarza? Czego uczy kontakt z ludźmi cierpiącymi i chorymi?

Wyróżnienie, które otrzymałam, było dla mnie wielkim zaskoczeniem. To dowód szacunku i zaufania od moich pacjentów. Bardzo im za to dziękuję. Zawód lekarza jest dla mnie wielkim wyzwaniem i wiąże się z ogromną odpowiedzialnością. Wymaga stałego pogłębiania wiedzy i doświadczenia, ale także dużo cierpliwości i wyrozumiałości. Kontakt z ludźmi chorymi i cierpiącymi często uczy pokory i budzi w nas empatię. Napełnia też refleksją, że taka czy inna dolegliwość może spotkać każdego z nas. Pamiętajmy, że choroby nikt z nas nie planuje, ona przychodzi sama.


Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *