Pierwsze szkoły rodzenia powstawały w Polsce w latach 1956-57 we Wrocławiu, Krakowie, Łodzi. Tworzono je głównie z myślą o złagodzeniu strachu kobiety ciężarnej przed porodem. Dopiero później zdecydowano się na wtajemniczenie ojców i ich uczestnictwo w porodzie. Początkowo placówki tego typu miały charakter społeczny. Rosnące zainteresowanie szkołami rodzenia przyczyniło się jednak do tego, iż już w 2000 r. Narodowy Fundusz Zdrowia zdecydował o sfinansowaniu placówek. W styczniu 2004 r. budżet państwa ponownie zrezygnował z refundacji szkół rodzenia, które aby przetrwać muszą liczyć na sponsorów.
Inicjatywa położnych i ginekologów
Szkoła rodzenia w Sokołowie Podlaskim działa przy szpitalu od około 12 lat. Inicjatywa utworzenia placówki wyszła od personelu medycznego, m.in. doktora Krzysztofa Nowotniaka. Pierwszą instruktorką zajęć przygotowujących do porodu i opieki nad noworodkiem została położna Magdalena Stasiuk. Obecnie zajęcia z przyszłymi mamami prowadzi położna Barbara Kościukiewicz. Sokołowska szkoła rodzenia istnieje dzięki przychylności dyrekcji szpitala, który udostępnił lokal, oraz sponsorom, czyli Instytutowi Pampers.
– Literatura i często mrożące krew w żyłach opowieści koleżanek nie ułatwiają przygotowania do porodu naturalnego – wyjaśnia B. Kościukiewicz. – Kobiety decydują się uczęszczać do szkoły rodzenia, aby pozbyć się wątpliwości i nabrać odwagi poprzez nabycie cennych umiejętności. Są to: przygotowanie ciała do porodu, właściwe metody oddychania i relaksacji podczas porodu, prawidłowe techniki pielęgnacji noworodka oraz przede wszystkim nauka pozytywnego myślenia o tym, co je czeka. Każde zajęcia rozpoczynane są od ćwiczeń fizycznych, które systematycznie wykonywane usprawniają ciężarne kobiety. Prywatne szkoły rodzenia w większości miast są płatne Czasami trzeba zapłacić nawet tysiąc złotych za kilka spotkań. Sokołowska szkoła jest bezpłatna – dodaje położna.
Ojcom wstęp wzbroniony!
Współczesne oddziały położnicze i noworodkowe bardzo różnią się od tych z poprzedniej dekady. Dawniej nie do pomyślenia było, aby ojciec wchodził na oddział, a na pewno nie na porodówkę. Swoje nowo narodzone pociechy szczęśliwi tatusiowie widywali przez okienko, a matki wypisywano ze szpitala dopiero po tygodniu.
W sokołowskim szpitalu rodzi się obecnie ponad 500 dzieci rocznie. Porody rodzinne stanowią aż 1/3 z nich. Personel medyczny jest przychylny udziałowi ojców w przyjściu na świat ich pociech. – Dobrze przygotowani, a przede wszystkim opanowani mężczyźni są bardzo pomocni w czasie porodu. Między kobietą a mężczyzną nawiązuje się wówczas niesamowita nić porozumienia, która owocuje przy późniejszej opiece nad dzieckiem. Wsparcie bliskiej osoby daje ciężarnej poczucie bezpieczeństwa, a ojcu spełnienie się w nowej roli – stwierdza B. Kościukiewicz.
Ojcowie są więc mile widziani na zajęciach szkoły rodzenia. Przez naukę opieki nad noworodkiem przygotowują się do narodzin dziecka: uczestniczą w symulacji kąpieli, przewijania i uspokajania. – Pierwsze dni po narodzinach to niezwykle trudny czas nie tylko dla matki. Dla ojca jest także nowym doświadczeniem. Musi szybko odnaleźć się w nowej roli i być opoką zarówno dla maleństwa, jak i żony w połogu. Umiejętności, jakie nabyłem w szkole rodzenia, znacznie ułatwiły mi to zadanie – opowiada Hubert, były uczestnik zajęć.
Poznajmy salę porodową
Oprócz przygotowania do porodu w sokołowskiej szkole rodzenia przyszłe mamy mają okazję poznać oddział położniczy i noworodkowy oraz salę porodową. – W naszym szpitalu świetnie funkcjonuje również oddział patologii ciąży. Cały trakt porodowy przeszedł niedawno generalny remont. Sale porodowe wyposażono w nowy sprzęt i pomoce. Staram się pokazać ciężarnym, gdzie urodzą i z jakich sprzętów pomocniczych mogą skorzystać. Dzięki temu przyszłe mamusie czują się mniej zagubione, kiedy nadchodzi pora udania się do szpitala – dodaje B. Kościukiewicz.
Sala do porodu rodzinnego wyposażona jest w nowoczesne, sprzęty, m.in. wannę do uśmierzania bolesnych skurczów i profilowane łóżko. – Przytulnie tu i miło, nawet kolorystyka sali wpływa na mnie pozytywnie. Wreszcie zobaczyłam prawdziwe łóżko do porodu. Czuję, że nabrałam więcej pewności siebie – opisuje swoje wrażenia po obejrzeniu sali porodowej Ania, uczestniczka szkoły rodzenia.
Jak dodaje, zainteresowanie inicjatywą jest ogromne. – O zajęciach przygotowujących do porodu dowiedziałam się od znajomej. Skorzystałam z propozycji i zyskałam wiedzę, która dała mi wiarę we własne możliwości. Spotykałam na zajęciach kobiety w takiej samej sytuacji jak ja. Mogłam podzielić się swoimi obawami i porównać odczucia dotyczące porodu z innymi uczestniczkami. Wreszcie zadawałam pytania, na które odpowiedzieć mógł tylko taki fachowiec jak pani Barbara – kończy.