Rozmowa z s. Samuelą ze Zgromadzenia Sióstr Albertynek Posługujących Ubogim


2 lutego, w święto Ofiarowania Pańskiego, obchodzimy Dzień Życia Konsekrowanego. Czym jest dla Siostry to święto?

Dzień 2 lutego staje się otwarciem klauzury dla osób świeckich. Życie zakonne jest często nierozumiane i owiane tajemnicą. Ukazanie różnorodnych charyzmatów zakonów męskich i żeńskich, instytutów życia konsekrowanego czy stowarzyszeń życia apostolskiego ubogaca ludzi i przyczynia się do poznania oraz zrozumienia powołania do życia konsekrowanego. Każdy człowiek jest powołany przez Boga do wypełniania Jego woli, zarówno świeccy, jak i konsekrowani. Powinniśmy wzajemnie uzupełniać się i dzielić przeżywaniem naszego powołania. Dzień Życia Konsekrowanego stwarza ku temu wspaniałą okazję.

Co to znaczy być „konsekrowanym”?

To ofiarować swoje siły i zdolności na służbę Bogu oraz dla drugiego człowieka. Jako siostra zakonna rezygnuję z założenia rodziny, z fizycznego rodzicielstwa, a staję się matką duchowną. Życie konsekrowane polega na całkowitym oddaniu się Bogu. Każdego dnia dokonuję konsekracji, gdyż codziennie ofiarowuję swoje życie. „Raz dokonawszy wyboru, co dzień wybierać muszę”. W posłudze albertyńskiej spotykam się z ludźmi bezdomnymi, uzależnionymi od alkoholu i wymagających szczególnej opieki. Miałabym prawo zamknąć drzwi, gdybym nie oddała życia Bogu.

Konsekracja uświadamia mi, że dokonałam wyboru i muszę być konsekwentna, a jej przeżywanie prowadzi do dojrzałości w wierze oraz coraz lepszego rozumienia charyzmatu mojej wspólnoty zakonnej. Święty Brat Albert uczy, że gdyby zawołano nas do biedaka, to natychmiast musimy do niego iść, nawet gdybyśmy byli w świętym zachwyceniu, ponieważ inaczej opuszczamy Chrystusa dla Chrystusa.

Dzień Życia Konsekrowanego skłania do refleksji szczególnie tych, którzy zdecydowali się na oddanie życia Bogu. O czym myśli Siostra tego dnia?

Wracam wspomnieniami do pierwszego dnia, kiedy próbowałam powiedzieć Bogu „tak”, do tego pierwszego zachwytu. Pomaga mi to zebrać siły na kolejne dni zwyczajnego życia w klasztorze.

2 lutego spotykamy się na uroczystej Mszy św., podczas której odnawiamy śluby, na nowo przyrzekamy Bogu czystość, ubóstwo i posłuszeństwo. To dzień, w którym możemy wspólnie świętować oraz wzajemnie ubogacać się charyzmatami naszych rodzin zakonnych.

Jaki jest charyzmat zgromadzenia ss. albertynek?

Założycielem wspólnoty zakonnej jest św. Brat Albert. Pewnego dnia, gdy wraz z przyjaciółmi wracał z balu w Krakowie, zaskoczyła go burza i trafił do miejskiej ogrzewalni. Poczuł niezbyt przyjemny zapach i zobaczył, że w całym pomieszczeniu leżą ludzie. To było pierwsze spotkanie Adama Chmielowskiego z bezdomnymi. Wydarzenie to odmieniło jego życie, było sygnałem od Boga i zapowiedzią przyszłej posługi dla ubogich oraz bezdomnych.

W tym właśnie tkwi charyzmat wspólnoty – pomaganie najbardziej potrzebującym, ludziom zepchniętym na margines społeczeństwa, tym, którzy cierpią biedę z wyboru lub z konieczności. Mamy iść tam, gdzie nikt iść nie chce. Brat Albert uczył, że winniśmy podchodzić do biedaków jak do Chrystusa. Tak jak kiedyś św. Franciszek usłyszał: „Franciszku, odnów mój Kościół”, tak św. Brat Albert – „Adamie, odnów mój obraz, moje oblicze w tych ludziach”.

Jak liczne jest zgromadzenie?

Obecnie na terenie diecezji przebywają 42 siostry. W Polsce jest nas około 500. Albertynki to zgromadzenie typowo polskie. Najwięcej powołań wywodzi się właśnie z diecezji siedleckiej.

Pochodzę z Życzyna i od dzieciństwa obserwowałam posługę sióstr w Domu Pomocy Społecznej. Było to dla mnie niesamowite świadectwo, chociaż początkowo nie mogłam zrozumieć, dlaczego młode dziewczyny zdecydowały się na życie zakonne. Jako dziecko korzystałam z dobroci sióstr, które zawsze miały dla mnie i moich przyjaciół coś słodkiego. Często pocieszały nas, gdy smutni wracaliśmy do domu. Gdy dostało się gorszą ocenę w szkole, siostry mówiły: pamiętaj, zawsze możesz się jeszcze poprawić.

Czym się siostry zajmują? Mam na myśli działalność w naszej diecezji.

Na terenie diecezji siedleckiej prowadzimy pięć domów i pracujemy w nich. W Życzynie albertynki prowadzą DPS dla osób chorych psychicznie. W Różance również siostry pracują w Domu Pomocy Społecznej. Wychodzimy też z pomocą na zewnątrz, pomagamy ubogim rodzinom, gotujemy dla nich posiłki. Ponadto w Siedlcach prowadzimy Dom Księży Emerytów, w którym pracuję. Jest to całodobowa opieka nad księżmi. Pomagamy im godnie i dobrze przeżyć pozostały czas. Oni kiedyś służyli ludziom, a teraz sami potrzebują pomocy. Spłacamy dług wdzięczności, który mamy wobec wszystkich kapłanów.

Przy siedleckiej Caritas pracujemy w Świetlicy Socjoterapeutycznej, czynnej w godzinach popołudniowych. Przychodzą do nas dzieci, które mieszkają w pobliżu katedry. Odrabiamy z nimi lekcje, często też przygotowujemy dla nich posiłki. Mamy jeszcze jeden dom w Siedlcach – jest to dom sióstr emerytek.

Jesteśmy zakonem klauzurowo czynnym. Już od początku założenia zgromadzenia, od 1891 r., siostry mieszkały razem z biedakami, co wywoływało wiele kontrowersji. Podobnie jak pierwsi bracia, którzy często wcześniej byli podopiecznymi br. Alberta, a potem wielu z nich wstąpiło do zakonu. Natomiast zgromadzeniu sióstr albertynek dały początek Podlasianki z Białej Podlaski i okolic.

Nasze zgromadzenie wyróżnia się tym, że w zakonie dużą rolę odgrywa milczenie, tzw. godziny milczenia. Mamy zalecane milczenie zwykłe, czyli nie mówimy bez wyraźnej potrzeby, i milczenie kanoniczne, gdy w ogóle nie załatwiamy żadnych spraw. Milczenie pomaga w zjednoczeniu się z Bogiem, w osiągnięciu pokoju wewnętrznego, niezbędnego w pracy z najbiedniejszymi. Potrzeba bowiem też wyciszenia emocji u ludzi, do których jesteśmy posłani. Brat Albert doskonale rozumiał, że pracując wśród ludzi tak różnego pokroju, nawet jeśli człowiek się modli, to duch łatwiej słabnie. Bo te środowiska „wyciągają” z nas moc duchową i dlatego bracia wybudowali pustelnię na Kalatówkach, żebyśmy mogli tam odnawiać ducha. Brat Albert wiedział, że bez tego nie uda się utrzymać przytulisk i zgromadzenie się rozsypie. Potrzebna jest siła duchowa, żeby iść do ludzi i skutecznie im pomagać.

A jak wygląda praca z kapłanami – emerytami?

Księża mają bogate doświadczenie wewnętrzne i w tym sensie praca oraz życie z nimi są łatwiejsze. Pomaganie bezdomnym i biednym jest o tyle trudniejsze, iż oni nie potrafią odnaleźć siebie, mają problemy z podstawowymi sprawami. Księża znają swoją wartość i godność osobistą, natomiast u tych ludzi najpierw musimy odbudować poczucie godności, przekonać ich, że są kimś ważnym oraz potrzebnym, gdyż każdy człowiek jest dzieckiem Bożym i każdy ma swoją wartość.

Kiedy Siostra odkryła w sobie dar powołania?

Przez całe moje życie siostry były obok, znałam je i nie stanowiły dla mnie świata zamkniętego. Jednak gdy postanowiłam wstąpić do zgromadzenia, gdy otworzyłam furtę klasztorną, pomyślałam: „Panie Boże, i co teraz?”.

Człowiek ma świadomość, że dokonuje wyboru, który z jednej strony jest znany, a z drugiej staje się spotkaniem z tajemnicą. Bóg daje łaskę, na którą człowiek odpowiada, ale tak do końca jej nie rozumie. Wiem jedno – to jedyna droga, na której mogę się zrealizować. Jestem tutaj szczęśliwa.

W jaki sposób osoby świeckie mogą włączyć się w przeżywanie Dnia Życia Konsekrowanego?

Przede wszystkim poprzez modlitwę. Mogą modlić się o dar wytrwałości dla osób konsekrowanych, aby rzeczywiście były one świadkami Jezusa Chrystusa i Ewangelii, oraz o siłę i światło w codziennym życiu ślubami i radami ewangelicznymi. Spotykam się z różnymi formami życzliwości, otwartości. Brat Albert powiedział, że powinno się być dobrym jak chleb; chleb, który leży na stole, z którego każdy może ukroić kęs i nakarmić się, jeśli jest głodny. Zapraszam wszystkich do wzajemnego poznawania i ubogacania się dobrem, które jest w Kościele.

Dziękuję za rozmowę.


Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *