Rozmowa z o. Ksawerym Knotzem


Jest Ojciec autorem wielu publikacji, w których podkreśla piękno aktu seksualnego. Pokazuje też, w jaki sposób rozwiązywać małżeńskie problemy. Także te dotyczące seksualności. Poza tym prowadzi Ojciec rekolekcje dla małżeństw oraz stronę internetową „Szansa Spotkania”, gdzie możemy przeczytać o miłości, seksualności i małżeństwie. Dlaczego problem człowieka i jego seksualności jest tak ważny?

Każdy człowiek posiada seksualność, a w małżeństwie jest ona sposobem okazywania miłości i tworzenia relacji z drugim człowiekiem. W tym obszarze toczy się walka dobra ze złem, życia ze śmiercią. I nie jest obojętne, czy na seksualność popatrzymy oczami Boga, który stworzył człowieka i chce dla niego szczęśliwego życia seksualnego, czy oczami ludzi brudnych, oddalonych od Niego, którzy nie szanują swojego ciała. Dzisiaj katolicy mają zadanie, aby przywrócić Bogu Jego dar.

W 2000 r. wydał Ojciec książkę pt. „Akt małżeński. Szansa spotkania z Bogiem i współmałżonkiem”. Publikacja traktująca o tym, że Pan Bóg nie jest wrogiem małżeńskiego seksu, przeszła jednak bez echa. Tymczasem książka „Seks jakiego nie znacie. Dla małżonków kochających Boga” wzbudziła ogromne zainteresowanie mediów. Okrzyknięto Ojca nawet twórcą katolickiej Kamasutry (!). Jednak odnoszę wrażenie, że medialne przekazy sprowadzają się raczej do cytowania co bardziej odważnych fragmentów książki, zaś pominięto kwestie odpowiedzialności za drugiego człowieka, samoograniczenia potrzeb, wstrzemięźliwości płciowej. Dlaczego? Czyżby chrześcijańska wizja seksualności nie była już tak interesująca? A może publikacja zyskała rozgłos dlatego, że do tej pory żaden z księży nie mówił tak otwarcie o seksie?

Media rządzą się swoimi prawami. Nie interesują ich raczej rzeczy trudne i złożone. Przekaz medialny na każdy temat jest uproszczony. Niemniej są one potężną siłą. Wielu katolików dowiedziało się o moich książkach i kupiło je dzięki mediom świeckim, a nie katolickim. Wiedzą już, że istnieje możliwość popatrzenia na kwestie seksualne z perspektywy ludzi wierzących. Media pomijają jednak wymiar sakramentalny życia seksualnego.

Musimy zdawać sobie sprawę, że są pewne tematy, takie jak Chrystus i życie z Nim, o których usłyszymy tylko w Kościele i jedynie w mediach rzeczywiście katolickich. Jan Paweł II nauczał, że można połączyć erosa z etosem, czyli pragnienia związane z seksualnością z wymaganiami moralnymi. Ja robię to, mówiąc językiem zrozumiałym dla ludzi współczesnych. Wprowadzenie erosa i odkryć seksuologii w dysputę moralną, rozumianą znacznie szerzej niż informowanie o złu antykoncepcji, jest jakąś sensacją nie tylko dla ludzi oddalonych od Kościoła, ale także dla katolików. Niektórzy nie są w stanie nadążyć za zmianami w świecie i nowymi potrzebami ewangelizacji.

Rozmawianie o życiu intymnym budzi skrępowanie, a Ojciec mówi o tym publicznie. Czy sprawia to trudność?

Paradoksalnie to celibat i życie zakonne pomagają mówić o tym, co dla ludzi jest bardzo wstydliwe. Mężczyzna współżyjący seksualnie bałby się opowiadać o kompleksach z powodu problemu, np. przedwczesnego wytrysku, bo ktoś mógłby pomyśleć, że są to jego problemy. Dlatego o seksualności łatwiej jest mówić z dystansu, jaki daje kapłaństwo czy bycie psychologiem lub seksuologiem.

Kiedyś Michalina Wisłocka napisała podręcznik miłosnego ars amandi i rozpoczęła się dyskusja o tym, że na nazywanie seksu brakuje nam słów.

I nadal brakuje. Nie tylko normalnego języka, który nazwie rzeczy po imieniu, ale też języka, który opisze więź tworzącą się w czasie aktu seksualnego oraz kwestie duchowe i moralne z nim związane. Cały czas staram się tworzyć język, który będzie zrozumiały dla małżeństwa i pomocy w rozmawianiu o ich intymności.

W swoich publikacjach mówi Ojciec, że seks zbliża do Boga. Tymczasem wielu katolików uważa, że przyjemność czerpana z seksu jest grzechem. Wątpliwości wywołuje to, co małżonkom wolno, a czego nie przy zbliżeniach fizycznych. Co nauka katolicka mówi o seksualności człowieka?

Katolicy nie znają nauczania swojego Kościoła na temat ludzkiego ciała, który zresztą o tym aspekcie życia mówi bardzo mało. Teologia ciała Jana Pawła II dopiero teraz, po 30 latach od powstania, zaczyna być popularyzowana, ale nie w parafiach. Jeżeli nic się nie mówi, to ktoś pomyśli, że Kościół jest przeciwko miłości, przyjemności. Tematy tabu są zawsze wypaczane i deformowane. Nie stać nas na takie zaniedbania, chyba że chcemy, aby ludzie odchodzili od Boga. A dylematy w tej sferze, których jest bardzo dużo, bardzo od Niego oddalają.

Kiedy seks jest grzechem?

Seks ma być znakiem miłości małżeńskiej, spotkaniem ludzkich serc. Jeżeli w tym spotkaniu ludzie dążą do pełnego aktu seksualnego, to mogą się rozbudzać w dowolny sposób, szanując swoje odczucia i własną cielesność. Szanować ciało, to znaczy uznać jego anatomię i fizjologię, w tym cykl płodności kobiety.

Dlaczego ludzie nie patrzą na współżycie seksualne jako na relację z Bogiem?

Jest to skutek grzechu pierworodnego, który osłabił wrażliwość na Boga i drugiego człowieka stworzonego na Boży obraz. Sakrament małżeństwa staje się zaproszeniem Boga w więź między mężczyzną a kobietą. Ta więź to także współżycie seksualne. Współżycie ludzi wierzących nie może być przez nich rozumiane jako akt czysto biologiczny, nawet nie jako tylko psychiczna i cielesna relacja z drugim człowiekiem. Jest ono także mniej lub bardziej świadomym zaproszeniem Boga w swoje życie małżeńskie lub Jego odrzuceniem, aktem duchowym, który ma wpływ na świętość małżonków.

W dzisiejszych czasach młodzi ludzie coraz częściej decydują się na zamieszkanie razem bez ślubu. Jak Ojciec to ocenia?

Niektórzy robią tak, ponieważ nie wierzą w Boga chrześcijan, a katolicki sakrament jest dla nich wydarzeniem folklorystycznym, związanym z dużym wydatkiem finansowym. Zmieniają się także oczekiwania ludzi wobec ich związku na korzyść życia bez zobowiązań i minimalnych regulacji prawnych. Fala rozwodów oraz nieszczęśliwych małżeństw rodziców zrodziła nieufność do ryzyka życia z kimś, kto okaże się całkiem nieodpowiedzialny. Sakrament zakłada konkretny model relacji między ludźmi, a nie tylko przeżycie obrzędu. Ludzie nie znają tego modelu, bo im się go nie wyjaśnia, szukają zaś dla siebie modelu najlepszego i najbezpieczniejszego. A przecież trzeba z kimś żyć, każdy chce. Gdy zaczniemy rozmawiać o modelach, to model związku partnerskiego często na starcie ma mniejsze szanse niż małżeństwo, ponieważ niejednokrotnie ludzie podejmują decyzję życia z drugą osobą pochopnie i na próbę. Robią sobie wtedy wielką krzywdę, ponieważ kolejne związki, które ich czekają, już nie będą tak udane. Potwierdzają to badania przeprowadzone w całej Europie. Ludzie, gdy zamieszkują razem, w głębi serca chcą, aby ten eksperyment udał się i był trwały, a jest bardzo nietrwały.

Kościół katolicki naucza, że seksualność może być realizowana tylko w małżeństwie. Dlaczego?

Ponieważ jest ona zbyt wielkim dobrem, które wymaga szczególnego szacunku. Kościół widzi większą wartość współżycia seksualnego niż obecna kultura. Ta wartość jest tak wielka, że nie można jej dogłębnie przeżywać bez miłości, która rodzi decyzję trwałego, wiernego i otwartego na dzieci związku, czyli życia w małżeństwie.

Czy jest jakaś recepta na udany związek małżeński?

Przede wszystkim uczciwie i szczerze o wszystkim rozmawiać. Pilnować, aby w wyniku nieporozumień, urazów, zranień, niesłuchania wzajemnych potrzeb i oczekiwań sytuacja nie wymknęła się spod kontroli – gdy uczucia gniewu i złości na siebie będą już tak wielkie, że dialog stanie się niemożliwy. Należy od początku uczyć się, że sakrament jest nieustanną pracą nad budowaniem więzi duchowej, psychicznej oraz cielesnej, w której objawia się Jezus Chrystus i Jego miłość.

Dziękuję za rozmowę.


O. Ksawery Knotz, kapucyn, doktor teologii pastoralnej, duszpasterz małżeństw, redaktor naczelny portalu „Szansa Spotkania”, autor bestselerowych książek poświęconych etyce seksualnej Kościoła.


Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *