Rozmowa z ks. dr. Jerzym Dudą


Fundamentem przebaczenia jest miłość. Człowiek, który prawdziwie kocha, jest w stanie wiele zrozumieć, przyjąć i wybaczyć. Nie jest to łatwe. Grzech bowiem zawsze rani, niesie ze sobą ból, burzy wewnętrzną harmonię i zaufanie. Nawet najgłębsza ludzka miłość ma swoje wyraźne granice. Wielka krzywda może spowodować zniszczenie w drugim człowieku postawy miłości i spowodować zamknięcie się w sferze cierpienia czy niezrozumienia. Wydaje się niekiedy, iż zła, jakie wyrządzają sobie nawzajem ludzie, nie da się udźwignąć o własnych siłach. Wynika to z wewnętrznych granic psychiczno-duchowych. Dlatego też przebaczenie wymaga nie tylko dojrzałości i woli do pojednania, lecz także wielkiej łaski Boga. Zatem podstawowym motywem przebaczenia – oprócz ludzkiej miłości – może być doświadczenie Boga jako Ojca bogatego w miłosierdzie. Przykład takiej miłości przebaczającej zostawił nam Chrystus. Kiedy Piotr zapytał Go, ile razy ma przebaczyć swemu bratu, usłyszał odpowiedź: zawsze, gdyż każdy z nas jest grzesznikiem. W kontekście tego pytania Jezus opowiedział przypowieść o Panu, który darował słudze ogromny dług – 10 tys. talentów (16 tys. robotników musiałoby pracować codziennie przez 10 lat, aby móc zarobić na jego spłacenie), a ten nie potrafił darować swemu słudze winnych mu 100 denarów (100 dniówek). Miłość Boga do człowieka jest dla nas wzorem i źródłem przebaczenia.

Mówi się, że nie potrafi przebaczać ten, kto wierzy we własną doskonałość…

Rzeczywiście. Człowiek żyjący w świecie egoizmu jest zamknięty na prawdę. Narcystyczne zapatrzenie w siebie nie pozwoli mu dostrzec obiektywnej prawdy. Szukając jedynie swojego „szczęścia”, swojej korzyści, stworzy własną prawdę o sobie, drugim człowieku, Bogu, wartościach. Namaluje w sobie miraż, który usprawiedliwi jego egocentryzm, niesprawiedliwość i grzech. Świat własnej doskonałości jest kłamstwem. Ten, kto nie ma sobie nic do zarzucenia, nie umie przebaczać, gdyż nigdy nie zobaczy prawdy.

Według słownika przebaczać to wyzbywać się słusznego gniewu, żalu, uraz. Czy zatem te uczucia są usprawiedliwione?

Przebaczenie jest procesem mającym w sobie pewien dynamizm. Zależy od decyzji serca i jest nierozerwalnie związane ze sferą uczuć. Przebaczenie można budować jedynie na prawdzie, która niekiedy bardzo boli. Ale jest uzdrawiająca. Pozwala zrobić pierwszy krok w nową rzeczywistość. Emocje pojawiające się przy przebaczeniu często są skutkiem ran czy skrzywdzeń, które w sobie nosimy. Z pewnymi zranieniami przychodzimy już na świat. Z jednej strony są one skutkami grzechu pierworodnego i przejawiają się w sferze emocji, relacji do bliźnich, pożądliwości, przywiązania do spraw ziemskich. Z drugiej – pewne rany rodzą się w nas jako konsekwencje grzechów popełnionych przez nas czy też innych. Psychologia rozwojowa mówi, że jeżeli w okresie prenatalnym dziecko jest niekochane przez rodziców albo przeżywają oni jakiś kryzys własny, to urodzi się ono już z pewną wadą. Postawę skrzywdzenia może przyjąć też ten, kto w dzieciństwie czy też w okresie dojrzewania był nieakceptowany, raniony, niekochany. Dochodzą do tego rany, które zadajemy sobie sami, czyniąc zło. To wszystko odbija się na sferze psychicznej, duchowej, intelektualnej i wolitywnej, na wewnętrznej integralnej harmonii człowieka, na jego relacjach do bliskich, do Boga. To tak jak z grypą. Jeżeli nie zostanie wyleczona, jej powikłania mogą być gorsze niż objawy choroby. Potrzeba terapii, której elementem jest przebaczenie. U jego podstaw leży odkrycie prawdy o sobie. Im bardziej człowiek otworzy się na Boże działanie, tym lepiej pozna siebie, rany i uczucia, które w nim tkwią, często zepchnięte do podświadomości bądź jedynie tłumione za pomocą „środków przeciwbólowych”, dających zapomnienie w zabawie, nowych związkach, alkoholu czy narkotykach. Ale nie da się przez całe życie uciekać przed problemami. Trzeba w końcu stanąć z nimi twarzą w twarz.

Bóg kocha, ale nie przebacza grzechów „z automatu”…

Pierwszy krok w miłosierdzie Boże to poznanie prawdy o sobie. To powinno zrodzić w człowieku pokorę. Pomaga ona dojrzeć ludzką niedoskonałość oraz wzbudza pragnienie spotkania Kogoś, kto jest w stanie nas uleczyć, podnieść z upadku i dać nową szansę. Człowiek, jak syn marnotrawny, odkrywa prawdę o Bożej miłości. Miłości, którą On obdarzył człowieka, gdy ten był jeszcze grzesznikiem, bezinteresownie umierając na krzyżu dla jego zbawienia.

Chrześcijaństwu zarzuca się często, ze stawia przebaczenie na miejscu sprawiedliwości…

Według św. Tomasza z Akwinu sprawiedliwość jest cnotą moralną, skłaniającą do oddania człowiekowi tego, co mu się słusznie należy. Na niej zbudowana jest miłość. Nikt nie ma prawa deptać godności drugiego człowieka, naruszać jego praw do życia, wolności, wyznania itd. Sprawiedliwość ludzka zbrodnie piętnuje karą. Kodeks Hammurabiego głosi sławetne: „Oko za oko, ząb za ząb”. Chrystus pokazał, iż miłosierdzie góruje jednak nad sprawiedliwością i przebaczenie krzywdzicielowi jest nie oznaką słabości, lecz wielkiej siły ducha. A zatem taki zarzut należy odczytać raczej jako powód do chluby.

Dwóch sąsiadów od lat żyje w kłótni. Który powinien wyciągnąć rękę?

Aby pojednanie mogło być prawdziwe, obie strony konfliktu muszą uznać swoją odpowiedzialność. Musi być wola odnalezienia prawdy i sprawiedliwego naprawienia wyrządzonych krzywd. W konflikcie objawia się wielkość człowieka. Z inicjatywą przebaczenia wyjdzie często nie ten, kto więcej czy też rzeczywiście zawinił, lecz raczej ten, kto jest silniejszy duchowo, bardziej otwarty i kieruje się miłością. Zatem w relacjach krzywdzący – skrzywdzony często krzywdzony proponuje pojednanie. Na przykład dziecko – rodzicom, zachęcając, by cofnąć się w przeszłość, dotknąć jakiejś rany, uzdrowić to, co przez wiele lat nosiło w sobie jako niezawiniony ból. Przebaczenie ma sens nawet jeżeli ta druga strona nie ma poczucia winy. Zyskują na nim obie strony i zawsze rodzi ono w człowieku pokój. Zarówno winowajca, jak i zraniony mogą nosić w sobie nienawiść, która zatruwa życie – im i wokół nich. Przebaczenie kosztuje, ale przynosi błogosławione owoce: pokój, radość, harmonię.

A co z sytuacjami, kiedy – po ludzku rzecz biorąc – nie da się przebaczyć?

Kwestia zranień i przebaczenia jest kwestią indywidualną. Są jednak krzywdy, których nie da się dźwigać o własnych siłach: psychiczne, duchowe, fizyczne czy dotyczące sfery seksualnej. Źródłem i siłą przebaczenia dla nas jest Bóg, który pozwala, by jeden deszcz padał na sprawiedliwych i niesprawiedliwych, który potrafi przebaczyć z krzyża tym, którzy go niesłusznie mordują. Wielkość Boga tkwi nie w sprawiedliwości, a w miłosierdziu. Słyszę często w konfesjonale „przebaczyłem, ale nie mogę zapomnieć”. „Zła nie da się zapomnieć, można je tylko przebaczyć” – pisał papież Jan Paweł II w książce Pamięć i tożsamość. Siła przebaczenia wyrasta z pragnienia człowieka do nowej szansy oraz jest łaską Boga.

Czy dążenie do wymierzenia winowajcy kary nie jest moralnie złe jako akt zemsty?

Szukanie sprawiedliwości jest w pełni uzasadnione i zgodne z nauką Kościoła. Motywowane chęcią zemsty, czy nienawiścią – nigdy nie będzie czymś dobrym, nakręci jedynie dalej spiralę zła. Taka droga wiedzie do nikąd. Sprawiedliwość musi wyrastać z prawdziwej miłości.

Dziękuję za rozmowę.


Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *