ROZMOWA Z gen. Pawłem Nasiłowskim, zastępcą dyrektora generalnego Służby Więziennej


Zapewniają to regulacje prawne, choćby Europejskie Reguły Więzienne w tym kodeks karny wykonawczy. W Polsce zasada odbywania kary jak najbliżej miejsca zamieszkania reguluje głównie kodeks karny wykonawczy. Obcokrajowcy, którzy popełnili przestępstwa w Polsce, a wyroki w ich sprawie już się upełnomocniły, mają również prawne gwarancje odbywania kary wiezienia w swoim kraju. Z praktyki wynika, że obywatele państw Europy Wschodniej i Azji (głównie z krajów byłego Związku Radzieckiego) odbywający karę pozbawienia wolności w Polsce nie chcą wyjeżdżać do swoich państw. A jeśli chodzi o obywateli państw Europy Zachodniej, przebywających w polskich więzieniach – jedni z nich zostają do końca kary w naszych zakładach, a drudzy chcą odbywać karę w swoim państwie.
 
Ostatnio mówi się o zmianach w kodeksie karnym. Mają one polegać na złagodzeniu kar. Co Pan o tym sądzi?
W kodeksie mają się pojawić nowe rozwiązanie prawne, które racjonalizują kary. Jeśli ktoś używa populistycznych określeń, to powie, że to złagodzenie. Ale to nieprawda, bo np. w tej chwili zwolnienie warunkowe może uzyskać skazany na karę powyżej 6 miesięcy. Oznacza to, że wszyscy skazani do 6 miesięcy pozbawienia wolności nie mają prawa do warunkowego przedterminowego zwolnienia. Moim zdaniem to niesprawiedliwe.
 
Proponowane zmiany są również związane z przepełnieniem polskich więzień. Czy sądzi Pan, że znowelizowany kodeks pomógłby w ich rozładowaniu?
Najważniejsze, żeby nowe uregulowania kodeksów pomogły w stworzeniu systemu realizacji kar nieizolacyjnych. Podczas wykonywania tej kary w formie nieodpłatnej pracy w warunkach wolności mogą być również nałożone na skazanego dodatkowe obowiązki w postaci np. podjęcia leczenia odwykowego lub terapii dla osób uzależnionych od alkoholu narkotyków oraz sprawców przemocy. System probacji (głównie kara ograniczenia wolności w formie nieodpłatnej pracy na cele społeczne) jest bardzo ważnym elementem polityki karnej – szczególnie dla wielu tysięcy sprawców czynów karalnych i naruszeń prawa, którzy dopuścili się niegroźnych przestępstw i z wielu przyczyn nie powinni przebywać w więzieniach. Mądrze stosowana probacja to najlepsza przyszłość, która ureguluje nadmiernie orzekane i wykonywane zbyt często kary pozbawienia wolności. Dość często spotykamy takie przypadki, które z naszego punktu widzenia są wprost tragiczne – choćby kilkanaście dni pozbawienia wolności za kradzież paczki gumy do żucia o wartości 1 zł. To nas negatywnie sytuuje w skali Europy. Każda tak kara bezwzględnego pozbawienia wolności spycha człowieka w niebyt społeczny. Ma już wpisaną karalność, najczęściej traci pracę, a jego rodzina – również utrzymanie. Ta spirala zła wciąż się nakręca.
 
Gdzie zatem więźniowie będą mogli „odpracować” kary?
Największą grupą takich podmiotów są wszystkie instytucje samorządu terytorialnego również organizacje pozarządowe, obywatelskie, kościoły, związki wyznaniowe, szpitale czy hospicja. Te najbardziej potrzebne społecznie obszary są wspierane nieodpłatną pracą skazanych, co powoduje, że osoby, które naprawdę nie są przestępcami kwalifikującymi się do odbycia bezwzględnej kary pozbawienia wolności w więzieniu, mają możliwość innego odbycia kary w systemie probacji. Staje się to drogą do ich naprawy. Jestem zwolennikiem sprawiedliwości naprawczej. Najlepszym przykładem tego typy działań jest praca instytutu Kofoeda w Siedlcach. To pełnowymiarowy ośrodek probacji, w którym kary nieizolacyjne są wykonywane od wielu lat.
Niestety kodeks w stanie dziś obowiązującym na taki podmiot nakłada nadmiar obowiązków związanych z wykonaniem tej kary. Musi on opłacić koszty ubezpieczenia, badań lekarskich, odzieży ochronnej i płatnych szkoleń BHP za każdego skazanego oraz przygotować mu stanowisko pracy – mimo że nie jest instytucją wymiaru sprawiedliwości. A te koszty są dosyć spore. Niedawno zaproponowaliśmy zmiany, które je zredukują. W tej chwili są już one tematem prac komisji kodyfikacyjnej i mam nadzieję, że szybko wejdą w życie.
 
Sami więźniowie skarżą się też na warunki pobytu w zakładach karnych. Jakiś czas temu było głośno o pensjonariuszu ZK, który zawalczył o odszkodowanie. Czy Pana zdaniem słusznie?
Proszę zwrócić uwagę, że pobyt w więzieniu to największy wymiar władzy państwa w stosunku do obywatela i najbardziej dolegliwy środek karny. I trudno, żeby obywatel na to się nie skarżył. Jest wielu skazanych, którzy mają wyuczoną przez wiele lat postawę roszczeniową. Sądzą, że w ten sposób uzyskają dodatkowe korzyści materialne, wymuszą jakieś działania na administracji lub pisząc różne skargi po prostu zajmą czas wymiarowi sprawiedliwości.
 
Czy w Pana przekonaniu więzienie jest w stanie zresocjalizować człowieka? Mówi się, że raczej demoralizuje…
To kolejny obiegowy pogląd. Owszem, od kilkunastu do około 30% populacji więźniów to ci, których nie zmienią żadne oddziaływania. Ale jest około 70% tych, z którymi mamy konieczność i obowiązek pracy nad ich poprawa dla pożytku społecznego i dobra ich rodzin. Warto też wiedzieć, że wielu więźniów podczas odbywania kary znajduję drogę do ludzi i do Boga, odbudowując swoje relacje społecznie. Niektórzy po raz pierwszy dopiero w więzieniu mają kontakt z terapią, nauką, religią i kapelanami. Poza tym, żeby taki człowiek mógł zafunkcjonować w normalnym świecie (już po wyjściu na wolność), ten świat nie może być światem stygmatyzującym, odrzucającym. A niestety tak jest. U nas stygmaty wypala się na czole każdemu człowiekowi, który jest inny, szczególnie więźniom, niezależnie od tego, jakie mają w sobie pokłady do zmiany i chęci do normalnego funkcjonowania. Znam wiele tragicznych przypadków, kiedy w więzieniu wychowawcy, psychologowie, lekarzy i terapeuci wykonali naprawdę gigantyczną pracę, a człowiek wyszedł na wolność i pozostawiony tam bez żadnego wsparcia ponownie popełnił przestępstwo. Nie dając mu szansy – odtrącamy go, a przez to mogą powstawać kolejne problemy społeczne.
 
Jak Pan widzi przyszłość polskiego więziennictwa?
Robimy wszystko, co w naszej mocy, żeby ograniczyć skutki recydywy i przeludnienia w zakładach karnych. Największą cenę płacą za to nasi funkcjonariusze. Każdy z nich musi przez wiele godzin pracować z dużą grupą od kilkudziesięciu do kilkuset skazanych, osób o różnych charakterach. Przez wiele lat pracownicy więziennictwa byli napiętnowani społecznie, czasem odrzucani jako ci, którzy maja złe notowania społeczne, niemalże podobne do skazanych. A to jest ogromnie krzywdzące. I właśnie w tej kwestii widzę potrzebę wykonania największej pracy oraz zmiany świadomości społecznej.
 
Dziękuję za rozmowę.


Paweł Nasiłowski – wykształcenia pedagog. Od 1988 r. jest funkcjonariuszem Służby Więziennej. Twórca pierwszego w Polsce więziennego domu kultury. Pełnił funkcję zastępcy dyrektora Zakładu Karnego w Siedlcach oraz prezesa Stowarzyszenia Pomocy Społecznej, Rehabilitacji i Resocjalizacji im. Hansa Christiana Kofoeda w Siedlcach. Od 1999 do 2002 r. pracował w Ministerstwie Sprawiedliwości. W latach 1998-2002 był przedstawicielem Ministra Sprawiedliwości w Radzie Głównej ds. Społecznej Readaptacji i Pomocy Skazanym. Wyróżniony nagrodą mediów w ogólnopolskim konkursie „Człowiek – lek na całe zło”, odznaką Ministra Kultury i Sztuki „Zasłużony Działacz Kultury”, Brązowym Krzyżem Zasługi, statuetką „Aleksandria” – nagrodą Prezydenta Miasta Siedlce. W 2004 r. otrzymał Nagrodę Główną w konkursie „Pro Publico Bono”.


Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *