W mocy pozostaje zasada, że jeśli katolik chciałby w piątek odstąpić ze słusznej przyczyny od pokutnego przeżywania tego dnia, winien uzyskać odpowiednią dyspensę. W komentarzach do zmiany zapisu czwartego przykazania podkreśla się, że episkopat nie chciał walczyć z wiatrakami, ponieważ to właśnie w piątki odbywa się najwięcej zabaw szkolnych, imprez integracyjnych. Czy jest to wystarczający argument? Niekoniecznie. Osobiście zauważam sporo niekonsekwencji w podjętej decyzji, które, niestety, wprowadzą chaos w myśleniu wiernych. Otóż pozwalając na piątkowe zabawy (poza Wielkim Postem), zarazem został utrzymany w mocy nakaz zachowania wstrzemięźliwości od pokarmów mięsnych we wszystkie piątki roku. Obawiam się, iż będzie z tym spory kłopot: trudno jest bowiem urządzić jarskie przyjęcie rodzinne czy spotkanie integracyjne. Tylko nieliczni udadzą się po dyspensę do swojego proboszcza, większość nie będzie nią sobie zawracać głowy. Konfliktu sumienia (związanego np. z postawieniem dań mięsnych na stole) nie da się uniknąć i w gruncie rzeczy modyfikacja przykazania niewiele tu zmienia. Zgadzam się natomiast ze stwierdzeniem, że przykazania mają na celu przede wszystkim pomóc głębiej przeżyć relację wiary, która zawiązuje się tu i teraz, w konkretnych realiach historycznych i kulturowych. Na nowo przypominać, co tak naprawdę jest istotne w życiu chrześcijanina – wyprowadzać go ze schematów w myśleniu w stronę autentycznej postawy miłości, troski o drugiego człowieka, wzmacniać tożsamość. Na pewno potrzebna jest solidna katecheza, która pomoże wejść głębiej w istotę wiary, uporządkować ją i wzmocnić – jak się bowiem okazuje, „rzeczy oczywiste” często wcale takimi oczywistymi nie są. Z niej ma wypływać świadectwo życia, praktyki pokutne, sposoby uświęcania czasu.
Ks. Paweł Siedlanowski, dyrektor Katolickiej Szkoły Podstawowej i Katolickiego Gimnazjum w Siedlcach