Kiedy w październiku 2008 r., podczas jednego ze spotkań w parafii katedralnej, bp Zbigniew Kiernikowski powiedział, że chciałby, by powstała schola skupiająca się na śpiewie liturgicznym, ks. Wojciech Stefaniuk, wówczas wikariusz w tejże parafii, zadeklarował, że zna takie osoby w chórze katedralnym. Zadebiutowali kilka miesięcy później, w trzecią niedzielę Adwentu zwaną Gaudete, i to ten okres liturgiczny podsunął pomysł na nazwę.
Trzon grupy tworzy osiem osób – a więc tyle, że nazwiska można spokojnie wymienić, bez obawy, iż kogoś pominiemy albo że lista okaże się zbyt długa… Choć w ciągu pięciu lat skład nieznacznie się zmieniał, towarzyszyła mu stała reguła: ci, którzy doszli po drodze, z czasem też się wykruszyli. Gaudete! to: Monika Jabłkowska, Anna Januszewska, Patrycja Kurowska, Małgorzata Pachecka, Monika Sadowska, Marcin Jabłkowski, ks. Wojciech Stefaniuk, Michał Woźniak.
Na chwałę Pana Boga
Swoje cele schola Gaudete! definiuje na stronie internetowej parafii katedralnej: „Naszym głównym zadaniem jest należyte wykonywanie śpiewów podczas sprawowania Eucharystii oraz troska o to, aby wierni brali czynny udział w śpiewie. Poza tym chcemy rozwijać swoje talenty muzyczne, uczyć się nowych pieśni i piosenek, radować się śpiewem i przebywaniem ze sobą, a wszystko na chwałę Pana Boga”.
Pracę wyznacza im kalendarz liturgiczny. Stałym elementem, poza niedzielną Mszą św. o 16.00, jest śpiew w katedrze – wraz z chórem – podczas Triduum Paschalnego, przewodzenie jutrzni w Wielki Piątek i Wielką Sobotę oraz nieszpory – w Niedzielę Wielkanocną. W ciągu roku nieszpory śpiewają zresztą kilkukrotnie, do muzyki napisanej przez Adama Szczepańskiego, organistę w parafii katedralnej. W harmonogramie rocznej pracy ważne miejsce zajmują prowadzone przez scholę medytacje adwentowe i wielkopostne. – W dużej mierze robimy je dla siebie, by móc się zatrzymać – zaznaczają członkowie scholi. Popularność zapewniła im wydana w 2011 r. płyta „Wokół roku liturgicznego” oraz nagrania dla Katolickiego Radia Podlasie, m.in. emitowanej przez cały czerwiec Litanii do Najświętszego Serca Pana Jezusa.
Co jest znakiem rozpoznawczym scholi? Z pewnością identyfikują ją stroje. Nie ma natomiast „numeru popisowego”, z którym byłaby kojarzona. Powód? Raczej nie biorą udziału w koncertach, choć zdarza się, że na zaproszenie ks. Michała Szulika śpiewają razem z chórem katedralnym.
Przekuć ilość w jakość
W repertuarze Gaudete! można znaleźć utwory z różnych okresów muzycznych. – Nie reprezentujemy konkretnego typu czy stylu śpiewania poniekąd dlatego, że ograniczeni jesteśmy ilościowo i jakościowo – przyznaje A. Januszewska. Pytana o to, czy zależy im na tym, by schola rosła w siłę, stwierdza: – Jesteśmy otwarci na to, co się wydarzy. Był np. taki moment, gdy liczyłam się z tym, że nie będziemy mieli głosów męskich. Staramy się więc po prostu dopasować repertuar do naszego składu i możliwości głosowych.
Jednak cotygodniowe próby to za mało. Głosy członkowie grupy szlifują w ramach warsztatów, które kilka razy w roku prowadzi Joanna Łukaszewska, kierująca Studium Emisji Głosu i Muzyki Sakralnej w Warszawie. Podczas jednej z prób w katedrze pieśni w wykonaniu Gaudete! usłyszał przypadkiem Paweł Komorowski, fotografik, autor albumu wydanego z okazji stulecia katedry. Przygotowywał się właśnie do sesji zdjęciowej i ta muzyka była dla niego jak objawienie. Dlatego postanowił zilustrować nią prezentację multimedialną katedry.
Dla artystów ze scholi sprawą równie ważną co ćwiczenie głosu jest opieka duchowa. Sprawuje ją ks. W. Stefaniuk – w scholi niezastąpiony również z tego względu, że jako jedyny śpiewa basem. Prowadzi też wspólną modlitwę, która rozpoczyna i kończy spotkania grupy, a przed rozejściem się śpiewaków – udziela błogosławieństwa.
Śpiew to radość
– Śpiewanie w scholi rozwija nas muzycznie. Poza tym po prostu sprawia radość – mówi ks. Wojciech. Tego swoistego odkrycia, że możliwości głosowe ma dobre, dokonał dość późno, bo w seminarium. Po zakończeniu studiów szukał miejsca, gdzie mógłby nad nimi pracować. Znalazł je w grupie Gaudete!.
Rozpoznawalny przez słuchaczy KRP głos Moniki Jabłkowskiej w scholi współtworzy soprany. – Czas na rzeczy ważne zawsze można znaleźć – podkreśla, pytana o ty, czy bez szkody dla rodziny udaje się wygospodarować dwie godziny w tygodniu na próbę. – Nie wymaga to wielkiej mobilizacji, a śpiew liturgiczny, wypływający z naturalnej potrzeby, pomaga w relacji do Boga – mówi reporterka. I nie ukrywa satysfakcji, że do śpiewania w scholi udało jej się namówić męża, Marcina Jabłkowskiego, również radiowca. – Na próby chodzi od kilku miesięcy. Widzę, że złapał bakcyla, bardzo mu się to podoba – dodaje.
MOIM ZDANIEM
Ks. prał. Eugeniusz Filipiuk – proboszcz parafii katedralnej Niepokalanego Poczęcia NMP w Siedlcach
Schola Gaudete! to mała grupa, ale kiedy zaśpiewają – w pełni profesjonalnie – serce się raduje… Animują śpiew liturgiczny w katedrze i robią to z wielkim wyczuciem. Brzmieniem głosu nie ustępują chórom. Jestem zadowolony z ich obecności w matce kościołów diecezji, tym bardziej, że współpracuje się ze scholą również bardzo dobrze.
Jak śpiewają? To trzeba usłyszeć! Serdecznie zapraszam na medytacje adwentowe, zaplanowane na 15 grudnia, na 17.00. Można u nas również nabyć płytę z utworami w wykonaniu Gaudete!.
Śpiewanie jest jak oddech
PYTAMY Anną Januszewską, prowadzącą scholę Gaudete!
Anna Januszewska gra w scholi pierwsze skrzypce?
Śpiewam w altach, czasami wspieram też soprany lub mezzosoprany. Nie jestem dyrygentem. Moja rola to dobór repertuaru, znalezienie nowego utworu, jak też podejmowanie innych decyzji – co w grupie bywa czasami trudne. Śpiewałam wcześniej m.in. w chórze Akademii Teologii Katolickiej, w Musica Sacra, Chórze Miasta Siedlce oraz katedralnym. Propozycja utworzenia grupy skupiającej się na śpiewie liturgicznym przyszła w chwili, gdy studiowałam emisję głosu na Akademii Muzycznej w Bydgoszczy, a po głowie chodziła mi myśl, że warto byłoby wykorzystać zdobyte umiejętności.
Co muzyka zmienia w życiu osoby, która swój zawód związała z fizjoterapią?
Muzyka była w moim życiu obecna, odkąd pamiętam. Jest dla mnie jak oddech, coś, co daje wolność i pozwala wyrażać siebie. Gdyby nie śpiewanie, życie byłoby nudne. Doświadczenie nauczyło mnie, że sprzyja ono otwieraniu się na innych ludzi, ale też poznawaniu siebie. W sytuacjach, kiedy trzeba stanąć przed odbiorcami i wykonać utwór, uczy przełamywania lęku. Z drugiej strony – wymaga i pokory, i dystansu wobec siebie.
Najbardziej cieszą Was wykonania ambitnych utworów?
Jeżeli chodzi o osobiste sympatie, to w moim przypadku jest to pieśń „Bogorodice Diewo radujsia” Siergieja Rachmaninowa. Pamiętam ją z czasów, gdy śpiewałam w innym chórze. Jest mnóstwo ambitnych utworów, które chciałabym wykonać ze scholą, co na razie ze względu na stopień trudności postaje w sferze marzeń.
Nauczyłam się natomiast cieszyć z pieśni, które niekoniecznie wymagają od nas wielkiego zacięcia, by je dobrze opanować, natomiast efekt – jest wspaniały. Np. utwory Pawła Bębenka, przez wiele osób zajmujących się śpiewem liturgicznym odsuwane na bok, cechuje prostota, harmoniczność i piękne brzmienie. Zauważyłam, że kiedy wykonujemy je podczas Mszy krzyżma w Wielki Czwartek, i uczestnicy, i księża chętnie włączają się w śpiew, mimo że to utwory wielogłosowe.
Można mówić o zależności między jakością śpiewu liturgicznego a osobistą relacją z Panem Bogiem?
Jeżeli do śpiewu liturgicznego podchodzi się jak do sztuki samej w sobie, właściwszy będzie termin odtwarzanie. Można to zrobić idealnie, jednak brakować będzie swoistego dopełnienia, jakim są emocje, które mówią, na ile ten śpiew jest autentyczny. Aby taki był, rzeczywiście musi wynikać z potrzeby pogłębiania relacji z Panem Bogiem. Wprawne ucho to usłyszy.
Kiedy w trakcie przygotowania do wykonania utworu jesteśmy już na takim etapie, że znamy słowa, nie musimy skupiać się, by nie pomylić się w nutach, wtedy zaczynamy przeżywać treść danej pieśni. I to czuć w odbiorze, mimo że nie zmienia się ani tekst, ani melodia. Inaczej też prowadzi się wówczas śpiew.
Jesteście perfekcjonistami?
Staramy się, by utwory były dopracowane, w pracę wkładamy serce, jednak pozostajemy amatorami.
W scholi Gaudete! śpiewać każdy może?…
W tej scholi – to ogromne wyzwanie. Wszyscy bez wyjątku muszą świetnie znać tekst i melodię. Wprawdzie liczyć na siebie może obecnie tylko ks. Wojciech, który w swoim głosie śpiewa sam, to nawet jeśli głos tworzą dwie lub trzy osoby, każdy musi być pewny siebie. W tak małej grupie nie da się stanąć za czyimiś plecami.
Dodam przy okazji, że członkowie scholi naprawdę poświęcają dużo, by przyjść na trwającą dwie godziny próbę czy wziąć udział w warsztatach. Wymaga to zaangażowania, czasami też zmagania z samym sobą czy gorszym dniem. Chciałabym bardzo podziękować im za to, że są i dają z siebie tak wiele.