– Na przystankach – na ogół jest ich 14, ale ich liczba może inna – rozważa się spotkania Zmartwychwstałego zapisane w Nowym Testamencie: w końcowych rozdziałach Ewangelii oraz w pierwszych partiach Dziejów Apostolskich. Rozważania opisują owe wydarzenia oraz proponują korekty naszych postaw i zachowań. Każde rozpoczyna się i kończy jakimś stosownym wezwaniem i odpowiedzią. Sensownie jest, aby na czele procesji nieść paschał i figurkę Zmartwychwstałego; nie zawadzi, jeżeli również uczestnicy będą mieli zapalone świece lub lampiony. Żeby było to również przeżycie „dla oczu”, nabożeństwo to najlepiej odprawiać po zapadnięciu zmroku i na wolnym powietrzu. Najlepszym dniem wydaje się być niedziela, zwana przecież małą Wielkanocą – tłumaczy.
Przez krzyż do światła
Droga Światła – oficjalnie zatwierdzona przez Watykan – do Polski trafiła po 2000 r. Jak mówi ks. K. Wójtowicz, największą popularnością cieszy się wśród młodzieży i środowisk akademickich, jednak musi jeszcze upłynąć sporo czasu, by – analogicznie do Drogi Krzyżowej – na dobre zagościła w naszych parafiach.
– Pamiętajmy jednak, że Droga Krzyżowa również potrzebowała wielu wieków, aby wejść do wnętrza kościołów. Marzy mi się, i o tym mówię na rekolekcjach, żeby w naszych świątyniach po jednej stronie, od ołtarza do wejścia, umieszczone były stacje Drogi Krzyżowej, a po drugiej, od wejścia do ołtarza, stacje Drogi Światła. Będzie to droga: „Per crucem ad Lucem”! Wtedy dopiero ukaże się prawdziwe oblicze chrześcijaństwa: strona pasyjna i strona paschalna. A wiara w zmartwychwstanie, w życie wieczne będzie mówiła pełnym głosem. I wzrośnie świadomość tego, że Jezus żyje i jest wśród nas! – podkreśla ks. Wójtowicz.
„Alleluja” traci impet…
Droga Światła w sposób niezwykły wypełnia lukę pomiędzy okresem Wielkiego Postu (tak bogatym w nabożeństwa pasyjne) a majem wypełnionym śpiewem litanii do Matki Bożej. Ks. K. Wójtowicz mówi, że w naszej pobożności za mało mamy elementów radości z faktu zmartwychwstania Jezusa i z widoku na wieczność, jaka nas czeka.
– Za mało wpatrywania się w Chrystusa Zmartwychwstałego! Wydaje się, jakby porywający śpiew „Alleluja” zaraz po Wielkanocy wytracił swój impet i radość. A przecież w pierwszych wiekach nazywano nas „nową drogą”, drogą spotkań z Jezusem. On ciągle każe nam być w drodze: „Niech idą do Galilei, tam mnie zobaczą!”. W tym kontekście celebracja Drogi Światła jest wspaniałą pomocą duszpasterską. Żałuję, że moje zgromadzenie jakoś nie ma odwagi włączyć na całego w szerzenie tego nabożeństwa – szczerze wyznaje zakonnik.
Głosić zmartwychwstanie
Podkreśla, że Drogę Światła warto propagować i wprowadzać w parafiach, a szczególnie w sanktuariach i seminariach duchownych, bo droga krzyża, śmierci i ciemności woła o drogę nadziei, życia i światła.
– Dzisiaj, wobec szerzącej się kultury śmierci, niosącej strach i unicestwienie, konieczne jest radosne wyznawanie wiary otwartej na życie, promującej życie. To nabożeństwo ma także szansę wzmocnić i ożywić poczucie przynależności do Kościoła oraz podnieść jakość świadectwa chrześcijańskiego. Pomyślmy: gdyby nasza pobożność rzeczywiście kończyła się na pogrzebie Pana Jezusa, bylibyśmy tylko żałosnymi żałobnikami, a przecież myśmy naprawdę uwierzyli, że On prawdziwie zmartwychwstał i że to On jest zmartwychwstaniem i życiem! Warto to przeżywać i głosić otwartym tekstem! – zachęca ks. Kazimierz.
Doświadczyć żywego Jezusa
Z Drogą Światła zetknął się ks. Marek Andrzejuk, nasz diecezjalny moderator Ruchu Światło- Życie. Było to w seminarium, w 1994 r.
– Śledząc nowości Wydawnictw Salezjańskiego natrafiłem na małą książeczkę Brunona Ferrera „Droga Krzyżowa. Droga Światła”. Kierowała mną czysta ciekawość – przyznaje. – To nabożeństwo pomaga mi osobiście odkrywać i przeżywać obecność Chrystusa w codziennym życiu. Myślę, że podobnie jak włączenie tajemnic światła do Różańca pozwoliło rozważać całość tajemnic życia Jezusa i Maryi w kontekście historii zbawienia, tak Droga Światła będąca kontynuacją Drogi Krzyżowej – ukazuje całość tajemnicy paschalnej. Nie zatrzymuje nas tylko na Pasji Chrystusa, na Grobie, lecz pozwala usłyszeć słowa Anioła: „Nie ma Go tu, bo zmartwychwstał, jak powiedział. Chodźcie, zobaczcie miejsce, gdzie leżał. A idźcie szybko i powiedzcie Jego uczniom: Powstał z martwych i oto udaje się przed wami do Galilei. Tam Go ujrzycie” (Mt 28,6-7) -wyjaśnia ks. Marek.
Drogę Światła odprawiał zarówno z młodymi jak i z dorosłymi.
– Była ciekawość, ale i dystans, bo to coś nowego i nieznanego. Jednak za każdym razem uczestnikom Drogi Światła pozwalała ona na nowo odkrywać prawdę, że Chrystus „przez Krzyż i Zmartwychwstanie swoje świat okupić raczył”, że jest Żywy i Obecny. I tak jak na Drodze Krzyżowej – wchodzi w nasze grzeszne życie, tak samo w Drodze Światła przemienia je swoją mocą – jeżeli tylko zechcemy się z Nim spotkać – podsumowuje kapłan.