Jakimś zgrzytem wydawały się śpiewy wielkanocnej liturgii: radosne „Alleluja!” i „Chwała na wysokości Bogu”. Pierwszym odruchem był raczej smutek z odejścia człowieka, który dla wielu był wręcz częścią świata i głosem sumienia.
Z perspektywy trzech lat rozumiemy, że życie Jana Pawła II i jego śmierć układa się w logiczną całość, z której wypływa przesłanie nadziei i radości, mającej źródło w zmartwychwstaniu Chrystusa.
Ostatnie dni Jana Pawła II były jego zwycięstwem. Okazało się, że potrafimy być wrażliwi, że jest w nas ogromny potencjał dobra, współczucia, miłości oraz potrzeba refleksji, wyciszenia i modlitwy.
Ile z tamtych chwil w nas pozostało? Opadło już wzruszenie. Ale czy przełożyło się ono na życiową postawę realizacji tego, do czego zachęcał nas Jan Paweł II? Czy dziękujemy Bogu za jego następcę – Benedykta XVI? Czy pamiętamy, że Kościół jest wieczny, bo żyje w nim i działa Zmartwychwstały Chrystus?